Zapalenie przyusznic, popularnie określane jako świnka, to infekcja, która dzięki powszechnemu systemowi szczepień dziecięcych, stała się rzadkością. Warto jednak przypominać, że w związku z rosnącym niezadowoleniem rodziców z procedury szczepienia, odporność populacyjna maleje. Taka sytuacja może być niebezpieczna, gdyż może prowadzić do ponownego wzrostu liczby zachorowań na nieprzyjemną infekcję, jaką jest świnka.
Świnka jest chorobą wirusową typowo występującą u dzieci. Wywołuje ją wirus RNA należący do rodziny paramyksowirusów, który ma zdolność do ataku wyłącznie organizmu człowieka, a nie zwierząt. Pierwsze opisy tego schorzenia pojawiły się w 1945 roku, choć znane jest ludzkości od tysięcy lat i dotyka głównie dzieci w wieku od 5 do 9 lat. Choć możliwe jest nawrót choroby w późniejszym wieku po jej pierwotnym przejściu, jednak takie sytuacje są rzadkie i mają łagodniejszy przebieg.
Przed wprowadzeniem szczepionek oraz w rejonach, gdzie nie jest ona stosowana, zachorowania na świnkę są częstsze, z regularnie pojawiającymi się co 2-5 lat epidemiami, które niestety czasami przynoszą ofiary śmiertelne. W przeszłości w Europie nawet 300-700 na 100 tysięcy mieszkańców chorowało rocznie na świnkę. Obecnie liczba ta spadła do kilkunastu przypadków rocznie. Niemniej jednak, dane z Wielkiej Brytanii z 2020 roku wskazują, że w ciągu ostatniej dekady liczba zachorowań systematycznie rosła. Co więcej, obserwuje się wzrost liczby epidemii świnki wśród nastolatków, którzy byli szczepieni w dzieciństwie, ale której odporność uległa już osłabieniu.